Marka Citroën ma już 100 lat! Założył ją André Citroën w 1919 r. Ta historia zaczyna się jednak wiele wcześniej w… Warszawie. Stamtąd bowiem pochodziła mama André.
Levi Citroen (jeszcze bez „ë” w nazwisku), pochodzący z Holandii kupiec i bankier, przyjechał do Warszawy na początku 1870 r. Oficjalnym celem tej wyprawy były interesy – poszukiwanie nowych rynków zbytu dla posiadanych kruszców i kamieni szlachetnych. Ale Levi miał też drugi, bardziej osobisty cel – zbliżał się już do trzydziestki, był więc już najwyższy czas, by założyć rodzinę. Musiał tylko znaleźć odpowiednią partię – pannę z dobrego domu na wydaniu. Zamożny kawaler był mile widzianym gościem w domach warszawskiej elity. Podczas jednego z takich towarzyskich spotkań poznał państwa Kleinmannów. Miriam i Izaak mieli dwie córki. Jedna z nich – Masza Amalia – od razu wpadła Leviemu w oko. Jego wybranka była od niego o 6 lat młodsza i jak na owe czasy była osobą wykształconą: znała języki rosyjski, niemiecki, francuski i hebrajski.
Levi szybko zdobył serce Maszy. Ich ślub odbył się kilka miesięcy później – 31 października – w Warszawie. Ceremonia z udziałem najbliższej rodziny odbyła się w jednym z 400 domów modlitwy, jakie istniały wówczas w naszej stolicy. Niestety, dziś nie wiadomo, w którym z nich – cała dokumentacja stanu cywilnego została spalona podczas powstania w getcie warszawskim. Na pewno nie była to Synagoga Nożyków stojąca przy placu Grzybowskim, niedaleko rodzinnego domu Kleinmannów – ta świątynia powstała bowiem w późniejszym okresie (w 1902 r.).
Do dzisiejszych czasów nie dotrwał także dom, w którym mieszkali Kleinmannowie. Kamienica przy ulicy Królewskiej 49 została poważnie zniszczona w 1939 r., jej ruiny dotrwały do powstania warszawskiego. Ciężkie walki, które toczyły się w tej części miasta, sprawiły, że po wojnie nie było czego odbudowywać. Na miejscu kamienic stojących na styku Królewskiej, Granicznej i placu Grzybowskiego stanęły nowoczesne bloki – najbliżej placu stoi dziś budynek z numerem 47. Zniknęło więc wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy – tu bowiem mieszały się ze sobą, ale także wzajemnie uzupełniały, pokolenia warszawskich Żydów, Polaków czy Rosjan. Jak w soczewce odbijała się tu różnorodność obyczajów, kultury, religii i tradycji wszystkich narodów zamieszkujących wówczas polskie ziemie.